Zofia

Szukanie włącznika zajęło mu chwilę, a po zapaleniu światła ujrzał strych dziadków w pełnej okazałości. Czas zatrzymał się tu na niebotycznie długi, zimowy sen. Jego uwagę przykuła stara, pokryta kożuchem kurzu butelka, stojąca na szykownej i równie mocno zakurzonej komodzie. Ledwo dojrzał, że w środku znajdował się kawałek papieru zawinięty w rulon. Jak okazało się chwilę później, był to list bez adresata:
„Wiem, że nie zmienię tego, że dla Ciebie będę już na zawsze maleńkim dzieckiem, które tuliłaś w swych ramionach, gdzieś na drugim końcu kraju pod koniec mrocznych czasów. Minęło tyle lat, a te wspomnienia zawsze będą dla Ciebie najpiękniejszymi kartkami pamiętnika. Wiesz doskonale, że decyduję o sobie już w pełni samodzielnie i że nie masz na to wpływu, choć cały czas próbujesz być moim Aniołem Stróżem. Przeklinam to i błogosławię. Łączy nas wszystko, dzieli nas drugie tyle. Staram się wykorzystywać jak najlepiej nasz czas, tak jak na to zasłużyłaś. Ale coraz częściej mi to nie wychodzi. Wiedz jednak, że Twój radosny uśmiech jest i zawsze będzie moim proporcem.”