Little Wonder – Rozdział II

Little Wonder – Rozdział II

Nadzieja nerwowo odpala różową zapalniczką Clippera cienkiego papierosa, a do pokoju wparowuje Baśka z obłędem wypisanym na twarzy. Na co dzień ma typowy „bitch face”, ale gdy zionie gniewem, jej aparycja wykrzywia się jeszcze bardziej. Wygląda jak typowa wiedźma, a obraz ten dopełniają pieprzyk nad wargą i włosy pofarbowane na najgłębszą czerń. Brakuje jej tylko miotły między nogami.

– Ile razy mam ci powtarzać mała ździro, że w tym domu się nie pali? – pyta z agresją i wyrzutem.

– Odpierdol się w końcu ode mnie, zołzo! Przecież wiem, że piszesz z innymi i zależy ci tylko na pieniądzach ojca. Ile kutasów obrobiłaś w tym tygodniu, szmato? Nawet na Kacpra masz ochotę? Jesteś żałosna, jesteście siebie warci! – ripostuje Nadzieja.

Baśka wyrywa jej papierosa z ręki, wyrzuca go przez okno i sprzedaje solidnego liścia. Na policzku Nadziei maluje się różowy placek.

– Rusz mnie jeszcze razy ty kurwo, a pożałujesz! – grozi dziewczyna.

– Posłuchaj mnie. Gdybym chciała, to w kilka godzin stąd wypierdalasz. Umieścimy cię w internacie, na drugim końcu Polski, gdzie nie będziesz nikogo znała. Skończą się wypady z koleżankami do galerii handlowych, skończą się pieniądze, skończy się zabawa na mój koszt. Będziesz zapierdalać w McDonaldzie i piec tekturowe burgery, żeby kupić sobie eyeliner. Nie radzę ci, nie radzę ci ze mną zadzierać. Morda w kubeł – grzmi kobieta.

– Na twój koszt? Ty dziwko. Do ciebie nic tu nie należy – mówi Nadzieja, a Baśka łapie ją za włosy i zaczyna szarpać.

Na dole słychać otwierające się drzwi.

– Co tu się dzieje? Słychać was na ganku – woła Krzysztof.

– Zapamiętaj sobie mała lafiryndo. Nie podskakuj mi, bo cię zniszczę. Nie domyjesz włosów od smrodu oleju i tego plastikowego żarcia. A w internacie robactwo pogryzie ci tę zgrabną dupcię. Pilnuj się, Nadzieja – rzuca szeptem Baśka i schodzi na dół.

– Mała znowu coś nabroiła? – pyta Krzysztof.

– Musiałyśmy sobie coś wyjaśnić, babskie sprawy – ucina Baśka i czule obejmuje swojego mężczyznę. Całuje go w usta, a ręką przejeżdża od torsu do przyrodzenia i łapie za fiuta. – Mamusia ma ochotę na tego wielkoluda – szepcze mu do ucha.

– Kobieto, daj mi zjeść po pracy, porozmawiać z małą. Później jestem tylko twój.

– Mamusia jest dziś bardzo napalona. Idę się przygotować. Mam dziś ochotę na zabawę z dwiema dziurkami.

– Załóż coś kurewskiego i czekaj w sypialni. Zrobimy z tobą porządek.

Nadzieja siedzi skulona pod łóżkiem i szlocha. Zawsze w takich sytuacjach puszcza głośno muzykę. Tym razem „The Boy Who Destroyed The World” AFI z epki „All Hallows”. Nie słyszy, jak do pokoju wchodzi Krzysztof.

– Co się stało, znowu wstałaś lewą nogą?

– Chcesz się czegoś dowiedzieć?

– No, słucham.

Nadzieja przełyka ciężko ślinę. W gardle od płaczu zrobiła jej się klucha, a po policzkach rozlał makijaż.

– Czytałam sms-y Kacpra. Oni ze sobą piszą. Umawiają się na seks, tato. Kacper i Baśka.

– Nadzieja, mogłabyś wymyślić coś lepszego, by zwrócić na siebie uwagę – mówi rozbawiony Krzysztof. Baśka ma 35 lat, a Kacper ile? 18? 19? I mam uwierzyć w to, że ją interesują chłopcy w licealnym wieku?

– Ale ja nie kłamię.

– Posłuchaj mnie. Nie chcę słuchać tych bredni. Nie mam na to czasu i chęci. Pójdziesz teraz przeprosić Baśkę, a jak to zrobisz, dostaniesz ode mnie dwie stówy na zakupy. Dostaniesz czas do 21:30, pójdziesz sobie z koleżankami na pazury, do kina, na żarcie i gdzie tam chcecie. Nie chcę słuchać takich bzdur.

– Nie będę przepraszać tej suki. Ona dopierdala ci rogi!

– Nadzieja! Kurwa mać, koniec! Idź przeproś macochę.

– Nie zrobię tego – broni się dziewczyna, a po jej policzkach spływa coraz więcej łez.

– Więc dostajesz kurwa bana na miasto. Do odwołania. A teraz idź posprzątaj salon.

– Może jeszcze mnie, kurwa, do internatu wyślij!

– Jeśli tak zdecyduję, to wyślę cię, kurwa, do internatu.

Nadzieja zrywa się na proste nogi, łapie do ręki torebkę, zgarnia dwie bluzy leżące na łóżku i wychodzi z pokoju. Zbiega na dół, a z blatu w kuchni zawija kartę kredytową Krzysztofa, do której zna kod pin.

– Pierdolę was, jesteście beznadziejni – krzyczy na odchodne, ubiera w pośpiechu wysłużone Vansy i zmierza na dworzec główny w Warszawie. W autobusie miejskim sprawdza połączenia do Poznania. Najbliższy pociąg odjeżdża za 77 minut.