Little Wonder – Rozdział III

Little Wonder – Rozdział III

Przez całą noc nie zmrużyłem oka. Nie potrafię, gdy moja przestrzeń jest zaburzona. Pamiętam jak wziąłem do domu koty, były małe i to była ich pierwsza noc po oderwaniu od matki. Nie wiedziałem, jak będą się zachowywać. Jeden zaczął wokalizować w ciemności w drugim pokoju, a ja jak pojebany podskoczyłem na łóżku. Małe istoty, ale żyjące i czujące. W mojej prywatnej przestrzeni. Przyzwyczaiłem się do nich dopiero po tygodniu. A teraz ona.

Przez całą noc nawet nie pisnęła, nie odwróciła się, nie poszła się wylać. A ja zadawałem sobie pytania, paląc od czasu do czasu peta za oknem. Musiała być naprawdę zmęczona. Ciekawe czy Krzysztof wie, gdzie się udała. Ciekawe czy…

– Podaj mi szklankę wody – dobiega ochrypły głos z drugiego pokoju.

Kurwa! Znowu podskoczyłem na łóżku, jak pojebany.

Ubieram dresy i idę do kuchni nalać kosmitce wody z dzbanka filtrującego. Nie piję wody z butelek, bo nie chcę przykładać ręki do nadmiernej produkcji plastiku, a kranówa to syf, więc jej też nie spożywam. Szklanka momentalnie się napełnia. Miałem gotowe scenariusze rozmowy, układane całą noc, a teraz w głowie pustka. Co jest, kurwa, przecież jestem u siebie. Przecież ta laska to jakaś gówniara. Zaraz pewnie wróci do siebie. A mimo to nie czuję się pewnie.

– Jak ci się spało? – zagaduję i podaję jej szklankę wody.

– Dobrze, ale mógłbyś częściej prać ten koc i poduszkę – mówi kosmitka, badając moją reakcję i siadając na tyłku z podwiniętymi nogami.

– Mam na imię Nadzieja.

– Ładnie.

– Wiem. Często to słyszę.

– Co ty tak właściwie u mnie robisz?

– Nie miałam gdzie się podziać. Jesteś zły? – pyta i wlepia we mnie swój koci wzrok. Ma piękne, jasnobłękitne oczy, a wokół nich resztki czarnego makijażu, który zaczyna się kruszyć. Mogłaby grać w pornusach i oscarowych dziełach. Mogłaby być królową Tumblr, gdyby urodziła się kilka lat wcześniej. Mogłaby mieć każdego i nawet nie musiałaby się starać. Wczoraj tego nie zauważyłem, ale na szyi ma choker w kształcie serca, co jeszcze bardziej podkreśla jej zajebistość i ten młodociano-zawiadiacki seksapil. Jest obłędna. Jest alternatywką idealną.

– On, on zrobił mi krzywdę. Nie chcę o tym mówić, ale nie miałam do kogo pójść.

– Kto zrobił ci krzywdę?

– Przecież go znasz.

– Krzysztof? Co ten chuj znowu odpierdolił? Zgwałcił cię?

– Nie chodzi o to, o czym myślisz, ale nie mogłam zostać u rodziców. Mogę się zatrzymać na chwilę u ciebie? Mam pieniądze, nie będę balastem.

– Jak to sobie wyobrażasz?

– Ułożę kilka spraw. Odezwę się do starych znajomych. Do domu nie wrócę, pierdolę ich! Daj mi kilka dni – prosi Nadzieja i łapie mnie za rękę. Jej dłoń jest ciepła i delikatna, a paznokcie czarne i długie.

– Dobrze, Nadzieja, możesz zostać.

– Nie dzwoń do niego. Ja też nie chcę mieć z nim nic wspólnego.