Spring Break Festival 2019. Wiosenna przerwa od strefy komfortu

Spring Break Festival 2019. Wiosenna przerwa od strefy komfortu

Od czwartku do niedzieli przebywałem w Poznaniu, na Spring Break Festival. Kilkudniowy powrót do miasta, w którym spędziłem pięć lat studiów, wywołał we mnie głęboką zadumę i falę dylematów, do których przyczyniła się również wspomniana impreza. Dzisiejszy wpis będzie więc po części refleksją na temat naszego miejsca na ziemi, trochę peanem na rzecz genialnej i obiecującej kapeli Kwiat Jabłoni, a w znikomym stopniu relacją z festiwalu, na którym gościłem po raz pierwszy.

Ludzi na ulicach Gorzowa jest na co dzień bardzo mało. Ci, których spotykam, nie mają iskry w oczach. Nie mają w sobie chęci życia. Nie mają nic do powiedzenia, oprócz życiowych banałów, wypowiedzianych przez innych, szarych ludzi miliony razy. Trwam w tym marazmie przeświadczony, że to moje miejsce  na świecie. „Popatrz dookoła, nikt tu nie wie po co żyć. I o czym śnić (…)” – wybrzmiewa z głośnika, a chwilę później: „W pośpiechu gubisz własny cień. Kolejny rok, kolejny dzień (…)”.

Bo najgorsze jest to, że „Słońce znów wstaje, a ja nie odróżniam dni od lat”. A czas ucieka. Dni w oka mgnieniu przechodzą w lata, a te lata mi umykają. Jak chłodna noc w Poznaniu, w której trzymam Cię kurczowo za rękę, jak Twoje żywe i zaciekawione spojrzenie, jak tłum ludzi pod klubem, którzy tańczą, krzyczą, śpiewają, wymiotują, wzywają Ubera, palą papierosy, i czują, że żyją. Tętno tego miasta pulsuje intensywnym rytmem, ale tutaj nikt zachowawczo nie obawia się zawału jego serca. Wręcz przeciwnie, bo przecież wszyscy jesteśmy tu tylko tymczasowo, jakkolwiek długa i ważna nie wydawałaby nam się nasza podróż.

Więc gdy tak siedzę na swojej kanapie i wracam myślami do Poznania, do stolicy Wielkopolski, gdzie są moje rodzinne korzenie, szargają mną dylematy. Nie lubię tego słowa, bo wiąże się ono z innym, trudnym słowem – decyzjami. I znowu nucą mi głośniki:

„Krok co pewny był chwiejny się staje
Przypomina się serce ciężkie
Dalekie bliskie się teraz wydaje
Co było małe znowu jest wielkie (…)”

Głośniki nie dają za wygraną, a wciąż dobiega z nich głos wokalistki Kwiatu Jabłoni, który brzmiał tak aksamitnie w sali CK Zamek: „Za sobą zostaw górę trosk i wyrusz zanim zgubisz trop (…)”.

Może to faktycznie najwyższa pora, by ruszać w drogę.