Przedpołudniowy montaż

Przedpołudniowy montaż

Łeb napierdalał okrutnie. W trakcie porannego mycia zębów postanowił z marszu wziąć prysznic. – Pory skóry uwolnią się od toksyn, bo przecież, cytując klasyka, „trzeba się ratować” – rzekł w myślach.

Po wyjściu z kibla zajrzał do lodówki z nadzieją, że znajdzie tam piwo. Bingo – Leżajsk niebieski z Biedronki, która jest „zawsze blisko”, przelewany był już do pokala. Za oknem przepite Zawarcie nieśmiało budziło się do życia. Robotnicy kręcili się po terenie budowy NoVa Park, stare baby, którym nie pozostało już w życiu nic oprócz chodzenia do kościoła, szły do kościoła, a menele i policjanci w radiowozach snuli się po ośce jak zombie.

Zdążył wypić pół puszki i przesłuchać kilka piosenek The Pogues w zapętleniu z „1979” The Smashing Pumpkins, gdy po raz pierwszy tego dnia zadzwonił telefon.

– Siema, jak tam żyjesz? – w słuchawce usłyszał głos podpitego Loczka. – Wpadasz do Ufika? My tu siedzimy i skurwiel stawia dziś melanż za to, co zrobił.

– A co odjebał tym razem? – zapytał w okamgnieniu Dębowy.

– Zmasakrował mi mordę. Wszystko na urwanym – dodał Loczek i słowa te podziałały na Dębowego jak natychmiastowy do wykonania rozkaz.

– Kończę piwo i wpadam do was – zadeklarował, momentalnie rozłączając rozmowę i biorąc wielki haust Leżajska.

Przez Paderewskiego niemal leciał nad ziemią. Wczorajsza wóda uderzała jeszcze w tętnice, a przecież wleciała już pianka i o kaca nie trzeba będzie się martwić. – To zmartwienie przekładamy na jutro – zagaił do siebie w pomieszanych myślach.

Gdy Dębowy wszedł na „kwadrat”, w mieszkaniu Ufika nastała grobowa cisza.

– Dlaczego się nie broniłeś? – zapytał zszokowany Dębowy.

– Broniłem się, rzucałem w niego krzesłem – odparł Loczek, którego twarz wyglądała zaiste niewyjściowo.

Pod lewym okiem miał pizdę, na czole dwa wielkie guzy, a obraz nędzy i rozpaczy dopełniały liczne rozcięcia na całości twarzy. Wpierdol był naprawdę srogi.

– Loczek mnie bronił przed tym idiotą – wyjaśniła Gwiazda, opierając się o Ufika i głaszcząc żarówiastymi paznokciami jego przetłuszczone włosy.

Dębowy usiadł na fotelu, otworzył zapalniczką piwo, zapalił papierosa i wsłuchał się w opowieść swoich przyjaciół, którzy co chwilę wzajemnie poprawiali i udoskonalali wersję wydarzeń z minionej nocy.

Nic tak nie łączy jak poranne sklejanie filmu.