Little Wonder – Rozdział IV

Little Wonder – Rozdział IV

Nadzieja mieszka u mnie już ponad dwa tygodnie. Przyzwyczaiłem się do jej obecności. Znosi moje nawyki, dba o porządek, co mi się oczywiście podoba, ponadto gotuje, gdy jestem w pracy. Moje koty ją lubią i też się szybko przyzwyczaiły. Czeka aż wrócę i wspólnie jemy obiad. Je bardzo wolno i zawsze się upieprzy żarciem, ale jest to bardzo urocze. Wkurwiają mnie jedynie kłaki, które są wszędzie. W umywalce, pod prysznicem, na kanapie. Są o wiele dłuższe, niż kocia sierść, więc ciężko mi do nich przywyknąć. Ale jej obecność i urok wszystko rekompensują, więc tłumaczę sobie gdy łapie mnie wkurw, że to takie duże zwierzątko, które również muszę otoczyć opieką. Ba, to nie zwierzątko, ale moja przyrodnia siostra.

W parze z opiekuńczością idzie jednak pożądanie, choć robię wszystko, by nie dopuścić go do głosu. Jest młoda, witalna, ma ten swój alternatywkowy styl, który przecież ubóstwiam u panien. Czasem nie potrafię się powstrzymać, zapominam się i gapię na nią jak napalony pies. A ona mi w tym nie pomaga. Doskonale zdaje sobie sprawę ze swojej seksualności i lubi się tym bawić lub wykorzystywać to do swoich celów.

Któregoś razu oglądałem coś w salonie, a ona wyszła spod prysznica w koszulce i krótkich szortach, usiadła na kanapie, a na stole położyła ostentacyjnie nogi i zaczęła bawić się palcami u stóp. Mam pierdolca na punkcie stóp, to mój absolutny fetysz. Większość facetów patrzy na cycki i dupę, a ja patrzę na stopy. A jej są śliczne. Ma piękne, kształtne palce, które idealnie schodkowo schodzą się od największego do najmniejszego. Maluje paznokcie na różne kolory, a tym razem pomalowała je na czarno – mój typ numer jeden. Nie ścina ich przy samej krawędzi opuszka, ale zostawia nieco dłuższe, co wygląda jeszcze bardziej ponętnie. Nie mogłem oderwać od nich wzroku.

– Serial przestał cię interesować? – zapytała, uśmiechając się przy tym z wyższością i poszła do drugiego pokoju.

***

Minął już niemal miesiąc, od kiedy Nadzieja ze mną mieszka. Przyzwyczaiłem się do tego stopnia, że czasem się zapominam. Bekam albo dłubię w nosie w jej obecności, co przecież nie przystoi. Niekiedy jest bardzo niezręcznie, jak wtedy, gdy rano obudziłem się z ogromnym wzwodem. Każdy wie, że gdy facet budzi się ze sterczącym namiotem po nocy to znaczy, że miał sny o potędze. Jeśli jesteś singlem, czasem musisz po prostu rozładować to napięcie i zrobić sobie dobrze. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który nigdy nie strzepał sobie skoro świt.

Włączyłem więc swoje ulubione porno, gdzie dziesięciu kolesi ora na wszystkie strony taką młodą, smukła Latynoskę i przystąpiłem do działania. Byłem pewien, że Nadzieja jeszcze śpi. Okazało się jednak, że ta mała suka cichaczem uchyliła drzwi i obserwowała mnie przez dłuższą chwilę.

– Jesteś żałosny – usłyszałem nagle za plecami i podskoczyłem na obrotowym fotelu, naciągając pospiesznie bokserki.

– Popierdoliło cię? Trochę prywatności! Nie jesteś u siebie! – wrzasnąłem czując, jak zalewa mnie fala wstydu i czerwieni na twarzy.

– Zrobię śniadanie, tylko umyj ręce, prosiaku – powiedziała Nadzieja. Przy jedzeniu zapytała natomiast: – Myślałeś o mnie, jak sobie trzepałeś?

Nawet na najgorszych kacach jajówa nie przechodziła mi tak ciężko przez gardło, jak tamtego wstydliwego poranka.

***

Im dłużej Nadzieja mieszkała w Poznaniu, tym częściej siedziała w telefonie będąc w domu i tym częściej wychodziła. Budowała sobie siatkę nowych znajomych, co było zupełnie normalne i zrozumiałe. Ale ja czułem, że zaczyna się ode mnie oddalać i przestaję mieć ją tylko dla siebie.

Nie pamiętam co to był za dzień, ale zwolnili nas wcześniej z roboty. Wróciłem do domu niezapowiedziany. Po wejściu do mieszkania okazało się, że Nadzieja nie jest sama. Obściskiwała się półnaga z jakimś kolesiem w salonie, a na stole leżała paczka prezerwatyw. Wkurwiłem się.

– Co to kurwa jest? Burdel? My się znamy? – rzuciłem w stronę speszonego chłopaka, który nie był w stanie wydusić z siebie ani słowa. Chyba nie wiedział, kim jestem.

– Miałeś być w pracy, Piotrek – powiedziała Nadzieja.

– Ale nie jestem. Wstajesz i wypierdalasz. I zabieraj swoje gumki, albo ci je naciągnę na głowę, pedale – rozkazałem gościowi Nadziei. Ziomek uciekł w popłochu, zatrzaskując za sobą drzwi.

– Pojebany jesteś, wiesz? Powinieneś naprawdę znaleźć sobie jakąś dupę, albo przynajmniej pójść na dziwki, zjebie.

Po tej akcji nie rozmawialiśmy ze sobą kilka dni. Skończyły się wspólne posiłki, a Nadziei coraz częściej nie było w domu.

Wziąłem sobie do serca jej wypowiedzianą w gniewie radę i wykupiłem Tindera Gold. Zacząłem pisać i umawiać się z dupami. Byłem bardzo zazdrosny o Nadzieję, ale nie mogłem tego uzewnętrzniać. Stwierdziłem więc, że odegram jej się spotkaniami z innymi i to u nas – u mnie – w domu.

To był chyba piątkowy wieczór, na pewno weekend. Miałem na telefon taką Aśkę. New age’owa panna – dredy, kolczyki, energia z kosmosu, czakry, joga i inne tego typu gówna. Ale ruchała się jak złoto i miała pyszną cipkę. I tego piątkowego wieczora, gdy ją sunąłem przy blasku świec, z kuchni zaczęło dobiegać szlochanie. Przerwaliśmy i poszliśmy zobaczyć co się dzieje. Nadzieja siedziała na podłodze i płakała. Aśka próbowała wypytać co się stało, ale za bardzo nie szło nic od Nadziei wyciągnąć. Oczywiście przeszła nam ochota na ruchanie i Aśka zwinęła się Uberem do domu. Odprowadziłem ją na dół, a gdy wróciłem, Nadzieja już spała. Do dziś nie wiem o co chodziło, ale mogę się domyślać.