Wiosenne powietrze jest przyjemne i ciepłe, a jednocześnie pachnie deszczem, gdy pędzimy na zabój, ślizgając się autem po kolejnych ulicach obcego miasta. To wszystko jest już wspomnieniem, które chowam głęboko w sercu, a które dla niej już nic nie znaczy.
Zaciągam się jesiennymi perfumami, których bukiet malują spalane na działkach liście.
– Nadal ją kochasz, co? – pyta mnie Paweł, odpalając blanta.
– Nie, już jej nie kocham – odpowiadam i pluję sobie pod nogi. – Już jej nie kocham, bo jesteśmy zupełnie innymi ludźmi. Ale kocham to wspomnienie, mnie i ją z tamtego okresu. Nie umiałem zapanować nad tym uczuciem, miałem za bardzo jeszcze gówno w głowie. I ona też. To tak, jakby dać mojej czteroletniej siostrzenicy kostkę Rubika do ręki. Pobawi się nią, ale za chuja jej nie ułoży. Na to przyjdzie czas dopiero później…
Zaciągam się machem blanta, a wszystkie wspomnienia ustępują chwilowemu odlotowi. Na te 20 minut znów będę miał gówno w głowie. Wszystko wróci do mnie dopiero później…