Glejty z przeszłości

Glejty z przeszłości

Dzisiaj palimy tutaj całą naszą pieprzoną przeszłość, jak w „Psach” Pasikowskiego. Z dymem idzie tu udokumentowana część tego całego gówna, które spłynęło na moje najlepsze lata życia. Dziś wieczór cała ta bezsilność i strach zapisane na podbitych glejtach zostają daleko za mną.

Nie ma ich, giną, rozpływają się w nicości. Już nikt nie ma prawa, dostępu i chęci, by do tego wrócić.

Minęło tyle lat, tak dużo lat uciekło, spierdoliło, przeciekło przez palce. Ten płomień jest kolejnym krokiem ku oczyszczeniu, którego efekty zaczynają kiełkować w mojej duszy i w moim sercu. Po burzy, suszy, powodzi i po srających na mą ziemię hienach. Po demonach przeszłości, po strzygach szarpiących mą klatkę piersiową w zimne i długie noce, gdy byłem z tym wszystkim zupełnie sam. Pierdolę was kurwy, zdechniecie na śmietniku pamięci, a ja i moi ludzie będziemy już na zawsze tańczyć nad architekturą miasta.

Podobno gdzieś tam jest dom. I ja wciąż go szukam. Podobno dom jest tam, gdzie ty. A ja nadal ciebie szukam.