Ciężkie powietrze

Ciężkie powietrze

Środek nocy trwał w najlepsze – głucha cisza na ulicy, ale szum w jego uszach był tak przeraźliwie intensywny, że ledwo mógł opanować nerwy. Skręt zamiast uspokajać, jedynie dodatkowo przyspieszał bicie serca. Nerwowo spoglądał w górę, szukając na ciemnym niebie czegoś w rodzaju wybawienia. Przynajmniej tak to wyglądało z perspektywy leciwego małżeństwa, które jak zwykle wypełniało sobie bezsenną noc obserwowaniem okolicy przez okno.

– Kolejna noc na haju, ile jeszcze takich przede mną, na ile pozwoli mi organizm? Sposób w jaki żyję, czy ujrzę kiedyś swoje dzieci? Czy będę trzymał je w rękach wiedząc, że oprócz tego nie liczy się absolutnie nic? Czy złamią zasady, jakie im narzucę, czy będę tego świadkiem? – bombardował się pytaniami w myślach.

Wtem ulicę przeszył zimny podmuch wiatru, który dodał mu otuchy, by jak najszybciej powrócić do domu i resztę pytań odłożyć na poranek.